czwartek, 14 maja 2020

"W zawodzie prawnika istotne jest budowanie
  płaszczyzny porozumienia między ludźmi"


W dzisiejszym wpisie z przyjemnością udostępniam Wam wywiad z mec. Jolantą Fiedeń - radcą prawnym, wykładowcą i trenerem. Pani Mecenas w pracy zawodowej specjalizuje się w prawie pracy i ubezpieczeń społecznych, prawie rodzinnym i opiekuńczym oraz prawie oświatowym. Posiada również bogate doświadczenie w prowadzeniu mediacji i sporów sądowych. Ponadto jest autorką artykułów publikowanych w gazetach codziennych oraz portalach internetowych. W wywiadzie przeczytacie m.in. o empatii w zawodzie radcy prawnego, budowaniu porozumienia między ludźmi, kreowaniu wizerunku, aspektach prawa rodzinnego i prawa pracy oraz roli mediów społecznościowych w tworzeniu marki kancelarii prawnej. Miłej lektury! 


Dlaczego zdecydowała się Pani na studia prawnicze i aplikację radcowską? Była to decyzja spontaniczna czy odpowiednio wcześniej zaplanowana droga życiowa?

Kiedy zdarza mi się, że ktoś zadaje mi takie pytanie, zawsze mówię, że odpowiedź jest w moim przypadku bardzo prosta. Wybrałam studiowanie prawa, ponieważ byłam i jestem zbyt wrażliwa np. na widok krwi żeby pójść na medycynę. A tylko te dwa kierunki brałam pod uwagę już jako dziecko w szkole podstawowej i nie zmieniło się to do momentu matury. Uznałam że na prawie będzie mi łatwiej i dlatego podjęłam taką decyzja. Z perspektywy czasu ponownie wybrałabym ten sam kierunek. To był dobry wybór, ten zawód to moja droga i nie widzę dla siebie innej do dziś.
Aplikacja radcowska natomiast była dla mnie kwintesencją utożsamienia się z prawem cywilnym. Na tamtym etapie swojego życia, wiedzy i świadomości, pracę adwokata błędnie zresztą utożsamiałam głównie z prowadzeniem spraw karnych, którymi nie chciałam się zajmować. Oba wybory były dla mnie więc dość proste i oczywiste, a jednocześnie stanowiły realizację planu na życie zawodowe, który nosiłam w sobie od wielu lat.
Obecnie prowadzi Pani działalność w formie indywidualnej kancelarii radcy prawnego. Z jakimi problemami borykała się Pani na początku swojej drogi zawodowej? Czy z Pani perspektywy łatwiej współpracować z kancelarią, która już ma stabilną pozycję na rynku czy od początku budować tzw. markę osobistą pomimo ryzyka i niepewności?

Uśmiecham się, bo zawsze mam wrażenie, że wszelkie rozmowy ze mną na ten temat są jednak nieciekawe dla odbiorcy. Otóż pierwsze, co przychodzi mi do głowy, to, że nie miałam żadnych trudności. I oczywiście, że tak nie było. Trudności pewnie było wiele, ale kiedy od dzieciństwa marzy się o możliwości założenia togi, a z biegiem lat miłość do zawodu nie gaśnie, to zwyczajnie docenia się każdy dzień możliwości wykonywania pracy, a ewentualne trudności traktuje się jak swoiste przeszkody. Pokonuje się je i idzie dalej. 

Zadałam sobie jednak trud znalezienia największej przeszkody, którą musiałam pokonać na samym początku drogi zawodowej. Był to zdecydowanie brak doświadczenia. Przestrzegam wszystkich młodych prawników, by skorzystali z wiedzy, którą zdobyłam popełniając błąd płomiennego uczenia się na studiach. Lata temu przyjechałam na studia do Warszawy z malutkiej miejscowości na Podkarpaciu. Nie miałam wokół siebie kogoś, kto mógłby wesprzeć zawodową radą, pokazać na co najlepiej zwrócić uwagę. Wychowałam się w przekonaniu, że nauka jest w życiu bardzo ważna. No więc się uczyłam. Uczyłam się w szkole, uczyłam się na studiach. Myślałam w bardzo prosty sposób. Studia były dla mnie czasem nauki. Na pracę miał przyjść czas później. Jakież było moje zdziwienie, kiedy zaczęłam pukać do drzwi różnych kancelarii, z których po kilku pytaniach szybko mnie odprawiano. Nikt nie był zainteresowany stypendiami, doskonałymi ocenami i tematem pracy magisterskiej, w której ambitnie połączyłam prekluzję w prawie cywilnym materialnym i prawie cywilnym procesowym, posiłkując się przy tym przekrojem literatury obcojęzycznej poruszającej tę tematykę w systemach prawnych innych państw. Znalezienie pracy bez doświadczenia było tak trudne, że żeby się utrzymać, przez kilka miesięcy pracowałam w branży nie mającej z prawem nic wspólnego. Kiedy ktoś wreszcie postanowił dać mi szansę, złapałam się jej łapczywie i musiałam angażować się w pracę podwójnie, tak by jak najszybciej nadrobić zdobywanie doświadczenia. Jest to więc ten element, który bym zdecydowanie zmieniła, gdybym miała ponownie studiować prawo. 

Z powodów jak powyżej budowanie swojej marki było w moim przypadku niemożliwe na tamtym etapie. Nie wiem więc jak potoczyłaby się droga mojego rozwoju, gdyby było inaczej, ale tego akurat zmieniać bym nie chciała. Moim zdaniem współpraca z kancelariami ma ten atut, że młody człowiek ma szansę przyjrzeć się różnym podejściom do wykonywania zawodu, tym samym ma szansę niejako zbudować zawodowo siebie. Zobaczyć style, kierunki, osadzić się w czymś, a coś odrzucić. I dopiero wtedy jak dla mnie jest dobry czas na budowanie swojej marki. Ponadto warto zwrócić uwagę, że w dzisiejszych realiach jedno nie musi wykluczać drugiego. Można współpracować z różnymi kancelariami jednocześnie budując już swoje nazwisko. Poza tym jest to decyzja absolutnie indywidualna. Są osoby, które nie są predestynowane do prowadzenia własnej działalności, a są takie, którym ciężko się odnaleźć w pracy dla kogoś. Kluczem jest więc moim zdaniem działanie w zgodzie z tym, co samemu się czuje.

Czy wiedza zdobyta na studiach oraz podczas aplikacji radcowskiej w konfrontacji  z codzienną praktyką zawodową okazała się być w pełni przydatna? Czy Pani zdaniem radca prawny powinien się cały czas dokształcać i uczestniczyć w dodatkowych szkoleniach zawodowych organizowanych przez m.in. Okręgową Izbę Radców Prawnych?

Oczywiście, że nie. Co więcej, wiedzy w pełni przydatnej w wielu obszarach nie zdobywa się w toku nauki. Nabywa się ją praktykując. Mój pierwszy pracodawca powiedział mi w momencie kiedy rzucał mnie na głęboką wodę, kiedy nie miałam żadnego doświadczenia w pracy z klientem, że merytoryka to tylko jeden z elementów, zawsze można doczytać, skonsultować, dowiedzieć się, ale w tej pracy chodzi o pewien zestaw cech i osobowość, którą albo się ma albo nie. Po latach przyznaję mu absolutną rację. 

Wiedzę zawsze można uzupełnić i należy to robić, bo jest to swego rodzaju bufor bezpieczeństwa w tej pracy. To wiedza właśnie sprawia, że nie podejmuje się błędnych merytorycznie decyzji. Tak więc, oczywiście uważam, że stałe dokształcanie się jest bardzo ważne. Tu bardziej chodzi o to z jakich zagadnień się dokształcamy. Ja np. nadal często stawiam na te obszary, w których nie otrzymałam zaplecza wiedzy w czasie studiów i aplikacji. Szkolę się np. z tzw. umiejętności miękkich, które często są kluczowe, choć ja oczywiście mówię to z perspektywy radcy prawnego prowadzącego działalność gospodarczą, który ma bezpośredni kontakt z każdym klientem i z tej perspektywy są one bardzo ważne, może w dużych korporacjach, czy kancelariach jest inaczej. 

Zdarzało mi się słyszeć: nie wiem o co chodzi temu klientowi, wszystko zrobione na czas, pismo napisane, w sądzie się stawiam, zarzuty odpowiednie podniesione, a on niezadowolony. Bo prawda jest taka, że pracy większości prawników niczego formalnie zarzucić nie można, robią to co powinni od strony merytorycznej, ale zadowolenie klienta to inna sprawa. To jest to coś, ta cienka granica, albo to czujesz, albo nie. Ludzie są różni i potrzebują różnych rzeczy, bo mają różne potrzeby, jednemu wystarczy profesjonalne pismo i krótka informacja mailem, inny potrzebuje opieki, poczucia bezpieczeństwa serwowanego w inny sposób. A w ogóle największą sztuką jest przegrać sprawę tak by klient był zadowolony i to też się da, klient musi rozumieć co i dlaczego się dzieje, a do tego potrzebne jest przenoszenie komunikacji na głębszy poziom. Jeden z moich pracodawców powiedział mi, że nie zamierza wchodzić w sposób mojej pracy i tego co robię merytorycznie do momentu kiedy informacja zwrotna od klienta jest pozytywna i wtedy zrozumiałam, że w biznesie oprócz dobrej usługi liczy się coś więcej tzn. relacja jaką budujesz z klientem, a do tego potrzebna jest np. umiejętność komunikowania się.


Na całokształt prawa składa się wiele dziedzin normujących różne aspekty życia. Dlaczego postanowiła Pani specjalizować akurat w prawie rodzinnym i opiekuńczym oraz prawie pracy i ubezpieczeń społecznych?

W obszarze, w którym prowadzę najwięcej spraw mam osobiste doświadczenia. Wiem jak to jest byś stroną w postępowaniu z zakresu prawa rodzinnego i opiekuńczego, wiem jakie emocje temu towarzyszą, wiem co to znaczy czekać na wyznaczony termin, wiem co to znaczy bać się, co na tym terminie się wydarzy, dlatego chcę swoje doświadczenia, które na pewnym etapie życia były dla mnie wyjątkowo trudne przekłuć w coś pozytywnego, bo dzięki temu widzę w nich głęboki sens. Chcę dać człowiekowi nie tylko znajomość przepisów, umiejętność napisania pisma procesowego, czy zastępstwo procesowe, ale chcę mu dać zrozumienie i pomóc przejść przez trudny moment w życiu. 

Sprawy o rozwód, ustalenie kontaktów z dziećmi czy ograniczenie władzy rodzicielskiej to wyjątkowo emocjonalne postępowania, dotyczące najbardziej prywatnej sfery życia. Czy zawód prawnika wymaga zatem nie tylko ugruntowanej merytorycznej wiedzy, ale również umiejętności psychologicznych, umożliwiających zrozumienie klienta na wielu płaszczyznach, a tym samym udzielenie mu kompleksowej porady?
Prawnik nie musi mieć umiejętności głębokiego zrozumienia sytuacji drugiej osoby, by prawidłowo merytorycznie poprowadzić sprawę. Jest wielu prawników, których praca sprowadza się do porządnie wykonanej obsługi prawnej pod kątem merytorycznym. I nie ma w tym absolutnie nic złego, bo właśnie a tym, dla wielu polega ten zawód. Ja jednak trochę go sobie ułożyłam do własnej osobowości. Staram się widzieć w nim trochę więcej, patrzeć dalej, bo jest to spójne z tym jak pojmuję opiekę prawną dawaną drugiemu człowiekowi. Dla mnie chodzi także o budowanie trwałych relacji z klientami, budowanie płaszczyzny porozumienia między ludźmi. 
W ogóle obserwuję, że ludzie porozumiewają się ze sobą w taki sposób, że powstaje z tego festiwal nieporozumień. Ktoś Ci coś mówi, to przechodzi przez zestaw twoich oczekiwań, przekonań, filtrów i wychodzi na końcu coś zupełnie innego, niż to co ten ktoś Ci powiedział, w dodatku Ty uważasz że zrozumiałeś i że wiesz co z tym zrobić. A chodzi o zbudowanie płaszczyzny, która połączy ludzi nawet jeśli są dla siebie obcy, płaszczyzny, na której mogę coś powiedzieć i być zrozumiany i takiej na której ktoś może coś powiedzieć i zostać zrozumianym i do tego są potrzebne pewne warunki i umiejętności. Nieskromnie twierdzę, że moja osobowość bardzo pomaga mi w wykonywaniu zawodu radcy prawnego. Mam wrodzoną niemal umiejętność współodczuwania, dlatego niezwykle często trafiają do mnie argumenty człowieka, który do mnie przychodzi. Pozostaje więc tylko umiejętnie użyć ich w postępowaniu sądowym.
Jesteśmy obserwatorami ciągłych zmian w wielu dziedzinach prawa. W ostatnim czasie weszła w życie nowelizacja zarówno kodeksu postępowania cywilnego jak i karnego. Interesuje mnie, czy w polskim systemie prawnym wprowadziłaby Pani zmiany dotyczące kobiet w ciąży świadczących pracę, kobiet przechodzących na tzw. urlop macierzyński oraz kwestii ich powrotu do pracy?

Mówiąc bardzo ogólnie dałabym kobietom więcej gwarancji, zwłaszcza w obszarze powrotu do pracy po urodzeniu dziecka. Bywa bowiem, że obserwuje się nadużycia po stronie pracodawców polegające np. na pozornym likwidowaniu stanowiska pracy, na którym do tej pory pracowała kobieta, która zaszła w ciążę.

Doradza Pani również w sprawach o mobbing i dyskryminację w ramach stosunku pracy. W ubiegłym roku weszła w życie nowelizacja kodeksu pracy, dzięki którym pracownicy zyskali nowe uprawnienia. Czym zatem różni się dyskryminacja od mobbingu? W jaki sposób możemy walczyć z tymi zjawiskami? I jak kształtuje się orzecznictwo w tym zakresie?

Sprawy o mobbing to obok spraw o rozwód takie, które przyjmuję zawsze (o ile oczywiście mam moce przerobowe). Przeżycia im towarzyszące zostają z człowiekiem do końca życia. Staram się tę drogę ułatwić. Różnice pomiędzy zjawiskami mobbingu i dyskryminacji bywają trudne do uchwycenia w konkretnych stanach faktycznych. Podstawową różnicą jest to, że dyskryminacja odnosi się do cech prawnie chronionych np. narodowości, a motyw działania sprawcy nie ma znaczenia. Tymczasem, by zaistniał mobbing pracownik musi umieć udowodnić istnienie każdej z przesłanek wskazanych w definicji tego pojęcia zawartej w kodeksie pracy, czyli np. celowość działania sprawcy. 

Jednocześnie mobbing najczęściej przybiera formę nękania psychicznego. Pracownik jest wyśmiewany, poniżany lub izolowany. Oczywiście są różne sposoby prawnego zabezpieczania się przed tymi zjawiskami np. tworzenie prawidłowo skonstruowanej wewnętrznej dokumentacji w postaci chociażby polityki antymobbingowej. Są to jednak kwestie stricte formalne. Moim zdaniem należy patrzeć szerzej i nie ustawać w budowaniu świadomości ludzi w kwestii obu zjawisk. Dlatego też od lat prowadzę szkolenia dotyczące mobbingu, na których mówię o tym, na co konkretnie zwracać uwagę, jakie działania powinny wzbudzać czujność i kiedy oraz  jakie podejmować kroki prawne. 

Na stronie internetowej wspomniała Pani, że w ramach wykonywanej działalności łączy wartości i wzorce postępowania radcy prawnego z wymaganym we współczesnym świecie nieszablonowym podejściem do klienta. Czy mogłaby Pani opowiedzieć na jakich zasadach oparty jest ten zawodowy „modus vivendi”?

Jest mi bardzo miło, że zapoznała się Pani z moją stroną internetową. Dziękuję :) Najkrócej rzecz ujmując staram się kierować przepisami dotyczącymi etyki pracy radcy prawnego i w ich ramach znajdować sposoby na zaspokajanie potrzeb współczesnych klientów. Typowym przykładem może być działalność w mediach społecznościowych prowadzona w sposób ostrożny i respektujący zasady wykonywania zawodu, ale jednocześnie umożliwiający szybki i bezpieczny kontakt, który preferuje dzisiejsze społeczeństwo.


W dzisiejszych czasach media społecznościowe odgrywają ważną rolę w prowadzeniu kontaktów, dzieleniu się swoją wiedzą czy prezentacji podejmowanych działań, a mimo to wielu prawników nie korzysta z możliwości, jakie oferuje Internet z obawy przed naruszeniem zasad etyki zawodowej. Czy Pani zdaniem regulacje zawarte w kodeksach etycznych powinny zostać uaktualnione w zakresie dotyczącym m.in. reklamy usług w Internecie?

Szczerze mówiąc ja osobiście nie skupiam się nad tym, że chciałabym mieć większe możliwości informowania o swoich usługach. Jak w każdej dziedzinie życia staram się brać to co jest i dostosowywać to do swoich potrzeb. Jednak z generalnego punktu widzenia uważam, że zdecydowanie taka zamiana ułatwiłaby dotarcie do potencjalnego klienta i stanowiła jednocześnie dostosowanie zasad wykonywania zawodu radcy prawnego do szybko zmieniających się realiów.

Na koniec - jakich trzech najważniejszych rad udzieliłaby Pani studentom prawa, aplikantom radcowskim oraz początkującym radcom prawnym? 

Żeby nie wierzyli we wszystko, co widzą i we wszystko co słyszą, znaleźli swoje miejsce w tej branży i robili swoje. Żeby znaleźli w sobie prawdziwy powód, dla którego chcą tę pracę wykonywać i się go trzymali. I żeby przeczytali na Instagramie mój post o wierze w siebie.

5 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawy wywiad i blog! Będę do niego wracać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się, zawód prawnika jest bardzo ważny

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja ostatnio szukałam godnego zaufania adwokata z doświadczeniem. Trafiłam na tą kancelarię radcaprawny-trojmiasto.pl i mam zamiar umówić się tam na spotkanie po weekendzie. Czeka mnie trudny rozwód i chcę mieć dobrego adwokata przy sobie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo dokładnie ten artykuł przeczytałem. Na pewno ten artykuł prześle mojemu znajomemu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Na pewno tym blogiem zainteresuje się bardzo dużo osób. Ten blog jest mega ciekawy.

    OdpowiedzUsuń